No to powracam ze świata jak najbardziej żywych. Od świąt do świąt wiele się zmieniło. Niestety nie zmieniła się pogoda. Śnieg nie chce Nas opuścić. Mimo wszystko dobry humor też.
W taką pogodę można z łatwością popaść w jakąś depresję sezonową. Jest za dobrze żeby sobie pozwolić na to w moim przypadku.
Sesja poszła...ani nie gładko ani nie szybko. Ale pozbyłam się zaległości. Teraz z cierpliwością czekam na kolejną. Praca, mimo obiecanek z mojej strony stała się końska. Powrót na dorożkę...może nie czerwoną i nie tą pierworodną, ale dzięki dobrym osobom się poszczęściło. Zajęcie w nowym semestrze zapowiadały się ciekawie. Psy, kotki, koniki i paszunie przyniosły rozczarowanie. A moje osły dzielnie przetrwały tą zimę. Nie działa na nie przesilenie wiosenne, bo tłuszcz ich nie chce opuścić. Przeszliśmy na dietę wysłodkową i otrębowo pszenną.
Coraz bardziej wierze w oddziaływanie cukrów prostych na metabolizm moich koni.
Warto myśleć ale nie eksperymentować. Dlatego mimo zmiany okresu na letni (niebawem) pozostaniemy przy tej samej diecie.
.