czwartek, 12 marca 2015

start.

  Na emigracji.
Tak jestem na emigracji.
  Czuję potrzebę napisania tu czegokolwiek. Może za kilka lat zaskoczy mnie to jakim dziwnym tempem toczy się moje życie.
  Trzy lata temu na święta powstał Cariotków.
Dwa lata temu zaczęłam pracę na dorożce (ponownie) i Cariotków istniał.
Rok temu na święta Cariotków już nie istniał.

A teraz jestem tu. W Guildford.
Według google maps 1689 km od domu.
Trzy lata temu gdyby ktoś mi powiedział że moje życie tak się potoczy nie uwierzyłabym.
Widziałam Płomienia codziennie, teraz go nie widzę. Mimo wszystko cieszę się że jestem tutaj. Podoba mi się że tak potoczyło się moje życie. Dom zawsze będzie tam gdzie jest moja rodzina. Liczą się ludzie a nie miejsce.
Jeśli chodzi miejsce gdzie mieszkam? Bardzo mi się podoba. Jestem zakochana w okolicy. Jest o wiele ładniejsze od Krakowa. Jest wiejsko, ale są też moje ulubione sklepy typu Joules, Gap, Cath Kidston i Costa. Jest gdzie chodzić po górach, do Londynu mam 30 minut a nad morze 40 minut.
Praca jest idealna. Jedzenie również, brakuje mi tylko kiszonej kapusty i ogórków konserwowych z Polski. Mogłabym nazwać to miejsce idealnym gdyby nie to że mimo wszystko nie jest to mój dom i nigdy prawdopodobnie nie będzie. Nie przywiązuje się do Anglii, chciałabym za pewien czas napisać na tym blogu że jestem w Meksyku? na Florydzie? a może w Polsce? Chyba nie potrafię usiedzieć w miejscu.
Nie tworzę sobie ,,polski'' tutaj i nie szukam na siłę polskich znajomych. Ani też nie uciekam od ,,polskości''.
Póki co czuję jedynie potrzebę raz na jakiś czas odwiedzić dom. Patrzę wtedy na Kraków z innej perspektywy, wiedząc że za kilka dni go opuszczę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz